wtorek, 23 lipca 2013

Max - Imagin

Wysiadłaś z auta. Pierwsze co zobaczyłaś to stare bloki. To tutaj miałam teraz zamieszkać z mamą i bratem. Moi rodzice rozwiedli się. Mój tata wybrał życie u boku innej kobiety. Mój brat ma 13 lat. Uwielbia grać w piłkę nożną, więc na pewno spodoba mu się to miejsce, ponieważ jest tutaj duże boisko. Mi niezbyt podoba się to miejsce.
Siedzę z mamą wieczorem w nowym mieszkaniu. Prawie wszystko już uporządkowałyśmy. Został tylko pokój Will'a - mojego brata. Sam nie wie jaki chce mieć pokój.
Obudziły mnie poranne promyki słońca. Nagle do pokoju wpadł Will :
- Już wiem! Będę miał zielone ściany a na nich plakaty związane z piłką nożną!
- Ooo... Super, ale to nie powód, żeby budzić ludzi o...- spojrzałam na zegarek - O kurcze! Już jest tyle godzin?! - wstałam jak poparzona. Zaczęłam się ubierać. Dzisiaj miałam poznać kobietę mojego ojca, więc nie mogłam się spóźnić.
- Córciu! Gdzie jesteś? - zawołała mnie mama.
- Łazienka - krzyknęłam myjąc zęby.
- Dzwonił tata. Niestety nie da rady dzisiaj się z Tobą spotkać. Kazał Cię przeprosić.
- Noe mógł wcześniej zadzwonić?
- Przecież wiesz, że on pracuje.
- Nie jedziesz dziś do taty? - wtrącił się Will.
- Nie - odparłam zawiedziona.
- To super! - wydarł się na całe gardło.
- Niby czemu? - zapytałyśmy równocześnie z mamą.
- Bo skoro ty mamo nie możesz dzisiaj iść ze mną na mecz, to może iść t.i ( twoje imię).
- Ja?
- No proszę - Will zrobił smutną minę.
- No dobra. A z kim grasz?
- Poznasz ich po meczu.
Nadeszła godzina meczu. Usiadłam na trybunach. Mimo, że był to mecz chłopaków z bloku, czułam jakby był takim prawdziwym, np. na stadionie.
Po meczu, który oczywiście wygrał Will z chłopakami z drużyny, poszłam ich poznać.
- To tak. To jest Max... - wyłączyłam się i zagapiłam na Maxa. Był mega przystojny - A to jest moja siostra t.i ( twoje imię).
- Hejka - tylko tyle byłam w stanie wydusić.
Wróciliśmy do domu. Cały czas myślałam o Maxie.
Następnego dnia:
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Will! Otwórz! - krzyknęłam.
- Hejka - usłyszałam męski, dobrze mi znany głos. To był Max.
- O hej, wchodź - powiedziałam zaskoczona jego wizytą.
Usiedliśmy w salonie. Cały czas gadaliśmy i śmialiśmy się, a Will zaczął wymyślać jakieś zagadki. Nawet nie wiem, kiedy zrobiło się ciemno. Mamy miało nie być dzisiaj w domu na noc, ponieważ pojechała do babci.
- Dobra młody. Do spania, już! - rozkazałam Will'owi. Zaczął marudzić, lecz po chwili poszedł spać.
- Zostaniesz na noc? - zapytałam Maxa.
- Nie, nie będę robił kłopotu.
- Kłopotu? Żartujesz. Nie puszczę Cię na pole, gdy jest tak ciemno.
- Ty się o mnie martwisz?
- Tak no bo... - zarumieniłam się - tak, martwię się o Ciebie - Max zbliżył się do mnie i pocałował niepewnie.
Następnego dnia obudziłam się wtulona w Maxa. Muszę podziękować mamie, że wybrała to miejsce, bo w końcu tutaj zakochałam się pierwszy raz./ Mrs. Sykes - George

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz